Służbowy wyjazd z domu rozłączył mnie na półtora miesiąca od mojej rodziny - dziecka, dziewczyny i Szerszenia. Wróciłem tydzień temu wieczorem, w domu pusto, reszta domowników na urlopie. Zostawiłem walizkę, plecak i torbę na podłodze, znalazłem kluczyki i wyszedłem pojeździć. Synal zmienił się bardzo, dziewczyna to wiadomo, a Szerszeń bawi jak wcześniej...

To już rok, od kiedy jeżdżę na dwóch kółkach z silnikiem pomiędzy. To dopiero rok, od kiedy utrzymuję statystykę zera gleby. W skórzanej kurtce, dżinsach, rękawicach i kasku LS2 wentyluję się przy prędkości oscylującej w okolicach 70 km/godz. Z ciekawostek...

Wydech wypadł mi z silnika! :) Jadę jadę, i nagle poczułem się jak przed laty za sterami samolotu Wilga :) Ludzie patrzyli się za mną, to z boku musiało brzmieć jak kosiarka rozpędzona do 50 km/godz, przerażająco! Odpadła jedna z dwóch śrub oraz obydwie nakrętki mocujące wydech i rura wychodząca z silnika przestała szczelnie przylegać. Tymczasowo dokręciłem na jednej śrubie, szkoda byłoby stracić słuch udając kosiarkę, na dniach zamontuję to solidniej... Poza tym szafa gra, Szerszeń sprawny zaczyna drugi rok życia.

Skusiłem się na Assistance w Link4, za kilkadziesiąt złotych na rok gwarantują "holowanie" do 100 km, ale nie zamierzam opisywać tutaj żadnych doświadczeń związanych z tą usługą.

Upał, rozgrzane ulice, czasem przy hamowaniu opony popiskują jak niegdyś dziewczyny pod sceną w Jadłodajni Filozoficznej. I niech popiskują, przypominają mi, żeby za bardzo nie zaciskać przedniego ;)

Nie ścinam rond, podoba mi się to bujanie przy wjeździe i wyjeździe.

Jazda w korkach jest niewiele mniej irytująca na jednośladzie, niż w "puszce". Korki po prostu z natury są złe i należy je zlikwidować. Jazda w upale między kopcącymi w korku samochodami, autobusami i ciężarówkami to akurat znikoma przyjemność dla mnie. Cudownie, że jadę do pracy na 14 i wracam po 21.

Pokój!