18.08.2015 08:44
Pierwsze 69 za nami
Po pierwsze praktyczne detale. Od nóżki bocznej oraz centralnej odchodzą takie "uszy", dzięki którym łatwiej jest nóżkę wystawić lub złożyć - fajne. W Romecie obydwie nóżki miały tyle pomysłowości, co prawniczka mojej byłej (na szczęście dla mnie).
W Hondzie blokada kierownicy jest zlokalizowana w stacyjce, działa po skręceniu kierownicy w lewo i dociśnięciu kluczyka. W Romecie blokada była pod kierownicą... Była, ale dość szybko odpadła :)
Praca silnika Hondy na szczęście nie przypomina pracy silnika Rometa. Zamiast dźwięków przeciętnej kosiarki, słyszę że to po prostu silnik. Silnik Hondy jest cichy, ale złowrogi ;)
Kontrolka usterek silnika. Dotychczas znana mi z samochodów, teraz także w mojej CB. Po przekręczeniu kluczyka świeci sie około jedenj sekundy, słychać w tym czasie cichuteńkie "piszczenie", elektronika te sprawy ;) po czym lampka gaśnie - czego sobie życzę na najbliższe tysiące kilometrów.
Moim nowym towarzyszem jest pęd powietrza. Na Romecie wiatr towarzyszył mi po prostu w wietrzne dni :) Tymczasem jeździe na dwóch kółkach powyżej 80 km/godz (wg GPS) wiatr, pęd powietrza, towarzyszą cały czas. I jest to dla mnie trochę nowe doświadczenie, parę razy nawet się wystraszyłem ;)
Przyspieszenie jest naprawdę ok! Fakt, nie mam porównania do mocniejszych maszyn. Mam za to porównanie do słabszych ;) W Romecie przyspieszenie oznaczało poziom irytacji kierowców pojazdów znajdujących się za mną - mógł być mniejszy albo większy, ale zawsze był. Teraz nie martwię się ruszając ze świateł, bo wcale nie trzeba zamykać obrotomierza, żeby jedynka wypchnęła mnie wystarczająco do przodu. Lubię to! :)
Typ pojazdu - motocykl. No wreszcie! To już nie motorower, tylko bądź co bądź motocykl. Gdzie trzydziestoczteroletni facet na motorowerze... ;) Na pewno moje męskie ego nie zostało w pełni zaspokojone ;) ale Honda CB125F przypomniała mi, jaki fajny dzieciak we mnie siedzi :))))
Pokój!
Komentarze : 6
@multistrada @Janusz Prawdopodobnie jakoś tak to będzie wyglądało, niczego nie przyspieszam, samo idzie do przodu :)
Dzięki za dobre słowa!
Hmm, Multistrada dobrze mówi. Co prawda, ja idę nieco na skróty i zacząłem od 500-ki (Honda CB500), ale w wieku 35, a nie 18 lat. Teraz myślę o czymś większym (może i litr), ale na pewno nie o dwustukonnym zap.erdaladle, bo na to jeszcze zdecydowanie nie jestem gotowy.
Podsumowując: IMHO jako o następnej maszynie możesz o pięćsetce pomyśleć. Oczywiście, o ile jesteś rozsądnym człowiekiem. Jak jesteś nierozsądny to jakakolwiek pojemność powyżej 125 to nie jest dobry pomysł ;)
Brawo! 125-ka jako drugi sprzęt to bardzo dobra decyzja. Trzymaj ją przynajmniej sezon lub dwa. Potem 250, po kolejnych kilku sezonach może jakaś 600-ka, no i za góra 10 lat będziemy Ciebie witać w gronie tysiączków (-: Może to brzmi dziwnie, ale właśnie dopiero po 40-ce człowiek jest na tyle opanowany, że da radę objechać ponad 100-konne motocykle.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Nauka jazdy (1)
- O moim motocyklu (18)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)